Dzień dobry bardzo....
Kultura wymaga bym się przedstawił.
Z kulturą się nie dyskutuje, tak więc jestem Tomek. Jestem kierowcą międzynarodowy. 21 dni w miesiącu spędzam w trasie, pozostałe 10 lub 9 to czas dla mnie i rodziny.
Nie będę wypisywał szczegółów mojej pracy bo każdy wie na czym kierowanie pojazdami polega, ok. dla niewtajemniczonych - na kierowaniu pojazdami.
Przesłaniem bloga nie jest jest mój zawód, a to co się z nim wiąże, mój punkt widzenia na związki kierowca-żona.
Krążą o nas legendy, że jesteśmy współczesnymi marynarzami, że utrzymujemy biedne koczujące przy drogach dziewuchy z postsowieckich krajów.
Są też legendy o naszych żonach. Najprościej je opisać ....gdy kota nie ma w domu, myszy...
W życiu miałem wieeeele kobiet - frazes znany nam kierowcą z parkingów. Ja miałem kilka. Najlepsza z nich jest moja żona. Kobieta która z szarej kościelnej myszki przeobraża się w nowoczesną, otwartą na pomysły dziewuchą.
Czy kierowca jest spisany na prostytutki?
Czy żona musi mieć kochanka?
Czy w tym wszystkim jesteśmy normalni?
Zapraszam.